10 mar

Pola Wasilczyk – PRZEMIANY STYLU TWÓRCZOŚCI … : I. Rys biograficzny Edwarda Hartwiga

 

I.  RYS BIOGRAFICZNY EDWARDA HARTWIGA

Edward Hartwig urodził się 6 września 1909 roku w Moskwie, zmarł 28 października 2003 roku w Warszawie. Był synem słynnego fotografa – Ludwika Hartwiga, bratem znanej poetki Julii Hartwig. Stał się jednym z wybitnych fotografików polskich, jego nazwisko jest znane na świecie. Zdobył wiele prestiżowych nagród i odznaczeń państwowych m.in. Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski, Nagrodę Miasta Stołecznego Warszawy, a także medal za fotografię sportową na Igrzyskach Olimpijskich w Rzymie. Uhonorowany został przez FIAP tytułem Honorarie Exellence FIAP. Przemiany stylu twórczości fotograficznej Edwarda Hartwiga zasługują na staranne opracowanie, a jego dorobek artystyczny jest ważnym rozdziałem w historii nie tylko polskiej fotografii artystycznej.

Niezwykle interesująca jest historia rodziny artysty, zwłaszcza przybycie z dalekiej Moskwy do Lublina. W roku 1917 bolszewicy skonfiskowali zakład fotograficzny cenionego fotografa Ludwika Hartwiga.5 W związku z tym postanowił on wyjechać z kraju pochłoniętego rewolucją październikową. Zabrał ze sobą żonę Marię i dzieci: Walentego, Helenę, Zofię i ośmioletniego wówczas Edwarda. Ich nowym domem stało się miasto Lublin. Jak mówi sam Edward Hartwig, w Lublinie jego rodzina znalazła się przypadkowo. Hartwigowie planowali wyjechać do Lwowa, ale z powodu różnych komplikacji dotarli do Chełma. Ludwik zostawił tam rodzinę, a sam przyjechał do Lublina. Jak wspomina Edward:

„Wrócił i pamiętam, powiedział do matki: wiesz, to jest miasto, gdzie można mieszkać, które można sobie upodobać.”6

Początki nie były łatwe. W porównaniu do Moskwy, standard życia w Lublinie odbiegał od tego, do czego przywykła rodzina. Wówczas miasto nie posiadało jeszcze systemu kanalizacji. W 1918 r. „W Lublinie wynajęli małe, dwupokojowe mieszkanie na facjatce w kamienicy Semadeniego przy ul. Poczętkowskiej 27, dzisiaj – róg Krakowskiego Przedmieścia i ul. Staszica. Za oszczędności przywiezione z Moskwy Ludwik wybudował i otworzył zakład fotograficzny przy ulicy Peowiaków/Narutowicza 19, który w późniejszych latach odziedziczył Edward.

„Pracownia, którą kiedyś mój ojciec wybudował po przyjeździe z Moskwy, przypominała pracownię malarza. Miała przeszklone ściany i sufit. W środku romantycznie rosło drzewo, ponieważ architekt miasta nie zgodził się na jego wycięcie. Ogrzewało się za pomocą żelaznego piecyka, wodę nosiło kubełkami z podwórka, a do płukania zdjęć służyła balia.”8

Cała rodzina zaangażowana była w pracę w zakładzie. Mimo, że zakład przynosił zyski, rodzina nie była w stanie wieść tak dostatniego życia, jak dawniej w Moskwie. Julia, najmłodsza z rodzeństwa (urodzona już w Lublinie w 1922 roku), tak wspomina tamte czasy: „Fotografia utrzymywała nas, ale tak skromnie, że nie potrafiliśmy być jej za to wdzięczni, zwłaszcza że rodzice, moi bracia i siostry, którzy urodzili się i wczesne dzieciństwo spędzili w Moskwie, pamiętali czasy, kiedy w domu było wszystkiego w bród, a ojca, który był właścicielem dwóch zakładów, stać było na piękny dom i powóz.”9

Edward od wczesnego dzieciństwa obserwował pracę ojca, mimowolnie poznawał sposób posługiwania się światłem oraz technikę fotograficzną. Swoje pierwsze samodzielne zdjęcie wykonał już w 12 roku życia na polecenie ojca. Ten wręczył mu aparat fotograficzny, trzy kasety i polecił sfotografować Stare Miasto w Lublinie.

„Jestem „niechcianym” fotografem. Miałem inne plany. To mój ojciec był dobrym zawodowym fotografem i posiadał w Lublinie zakład. My obaj z bratem wcześnie rano, jeszcze przed pójściem do szkoły, musieliśmy kopiować portrety z negatywów. Brata to zupełnie zniechęciło, a i ja wtedy miałem zastrzeżenia do fotografii. Ojciec jednak z czasem zatrudnił mnie jako pomocnika w swojej firmie. Zacząłem się interesować tym, co robię. Traktowałem to jednak jako zajęcie przejściowe, jako przygotowanie do egzaminu na Akademię Sztuk Pięknych. Chodziłem już wtedy, po skończeniu gimnazjum, do prywatnej szkoły malarstwa profesora Henryka Wiercieńskiego.”10

Edward uczęszczał do szkoły powszechnej, później do gimnazjum im. Stanisława Staszica. Był też uczniem malarstwa w prywatnej szkole Henryka Wiercińskiego, gdzie przygotowywał się do egzaminów na Akademię Sztuk Pięknych. W następnych latach świadomie już wykonywał fotografie. Zajęcie to traktował jako oczywisty obowiązek, nie planował przyszłości związanej z zawodem fotografa. Bliższe jego sercu pozostawało malarstwo. Postanowił oddać się tej właśnie dziedzinie sztuki. Brał aktywny udział w życiu cyganerii lubelskiej. Zaprzyjaźnił się z wieloma aktorami, malarzami i poetami. Te znajomości niewątpliwie wywarły na niego duży wpływ. Pozostał wierny młodzieńczej fascynacji impresjonizmem. „Chodziłem wtedy dużo z przyjaciółmi malarzami z Kononowiczem, z Filipiakiem i innymi, jako taki asystent, czy też zawalidroga. Może nawet nie zacząłbym w ogóle tego pejzażu, gdybym z nimi nie chodził...”11 Mimo to, udając się w teren, coraz częściej zabierał sprzęt fotograficzny.

„Swoje obrazy fotograficzne robiłem do tapczanu. Nikomu nie pokazywałem – gdybym nawet chciał komuś zaproponować, to w tamtym czasie nie było magazynów, nie było albumów. Nie było możliwości prezentacji. Przed wojną wydawano magazyn „As” w Krakowie. Później miałem tam sześć czy siedem okładek. Co było wielką niespodzianką, że mnie znaleźli w Lublinie na prowincji. „As” to było czasopismo ekskluzywne. Zyskałem nazwisko.”12

Następne lata okazały się przełomowe dla rodziny. W 1931 roku tragiczna śmierć matki, następnie paromiesięczna choroba ojca spowodowały zmianę planów młodego artysty. Edward musiał zastąpić ojca w prowadzeniu zakładu fotograficznego. Po powrocie do zdrowia Ludwik wybudował drugą pracownię, bardziej nowoczesną. Następny zakład mieścił się przy Krakowskim Przedmieściu w Hotelu Europejskim (dzisiejszy Hotel Europa). Starą pracownię przekazał synowi. Edward Hartwig w 1932 roku wziął ślub z Heleną Jagiełło, którą określił mianem swojej jedynej uczennicy. Klienci cenili jej pracę, niekiedy woleli portrety przez nią wykonywane. Zaangażowała się więc w prowadzenie zakładu, który przynosił zyski i był źródłem utrzymania rodziny. Przyjmowała zamówienia oraz wykonywała fotografie. Edward w tym czasie miał sposobność do eksperymentowania i rozwijania talentu. Jak wspomina: „Dzięki mojej żonie mogłem być wolnym ptakiem (…) klientów nie miałem za dużo, ale to było trochę celowe, bo chciałem mieć też czas dla siebie i nie musieć robić tej masówki.13 Lublin i okolice (szczególnie Kazimierz Dolny) to miejsca, z którymi Edward powiązany był w szczególny sposób. Był współzałożycielem Lubelskiego Towarzystwa Fotograficznego. Dzięki temu łączył życie towarzyskie z życiem artystycznym. Często spotykał się na kawie z innymi twórcami, prowadząc dyskusje na temat problemów technicznych oraz ciekawostek i zagadnień fotograficznych.

Rok 1935 przynosi Edwardowi nowe możliwości – udaje mu się spełnić marzenie. Wyjeżdża do Wiednia, aby studiować w Grapishe Lehr und Versuchsanstalt w pracowni Rudolfa Koppitza. „To był pierwszy wyjazd poza Polskę i wszystko robiło na mnie wrażenie (…) miałem doskonałe warunki do nauki, wspaniałe wyposażone w sprzęt pracownie i laboratoria, i co najważniejsze, spotkałem znakomitego profesora Rudolfa Koppitza…”14 Dzięki profesorowi Koppitzowi poszerzyły się horyzonty Edwarda. Oprowadzał go po wiedeńskich muzeach i galeriach. Zachęcał do uczestnictwa w dodatkowych zajęciach, które zwiększyły zakres jego wiedzy z wielu dziedzin sztuki. Po powrocie z Wiednia prace artysty stały się bardziej „drapieżne”, bliższe grafiki. Zrezygnował on z półtonów, odbitki stały się bardziej ostre, bardziej kontrastowe, nawet przeczernione. Edward wziął udział w IX Międzynarodowym Salonie Grafiki. Czas spędzony w Wiedniu był owocny w pracę artystyczną i nowe doświadczenia.

„W Wiedniu (…) poznałem nowoczesny sprzęt: ciężkie obiektywy z dobrą optyką. W Lublinie nie było wówczas ani jednego sklepu fotograficznego. Razem z ojcem narysowaliśmy, jak powinna wyglądać kamera i według tego szkicu pewien miły starszy rzemieślnik wykonał nam sprzęt. Był to aparat z dużymi kasetami, wielkość negatywu wynosiła 9 x 12 cm. Toporne, statyczne urządzenie. W Wiedniu nauczyłem się też, jak się posługiwać sztucznym oświetleniem. Ale w Lublinie nie mieliśmy żadnych reflektorów ani lamp. Fotografie robiło się nadal tylko przy świetle dziennym.”15

Po dwuletnim pobycie poza granicami ojczyzny, powrót okazał się trudny dla artysty. Był on przyzwyczajony do pracy z najlepszym sprzętem, w najlepszych warunkach oraz w otaczaniu ludzi o podobnym myśleniu. Edward wrócił do pracowni, w której nic się nie zmieniło od czasów wyjazdu; do miasta, które wciąż pozostawało bez kanalizacji. Musiał też zmierzyć się z problemem natury artystycznej. W Lublinie nie było zapotrzebowania na nowoczesną fotografię. Artysta musiał więc przystosować się do gustu klientów o tradycyjnym wyobrażeniu zamawianych fotografii. Ograniczało to znacznie jego działalność artystyczną i spowodowało załamanie nerwowe. Na szczęście w trudnych chwilach przyszła mu z pomocą żona Helena i przyjaciele artyści, których portretował według własnych koncepcji.

Dziś bardzo trudno scharakteryzować przedwojenny dorobek Edwarda Hartwiga. Z tamtego okresu zachowało się bardzo niewiele jego prac. We wrześniu 1939 roku w jednym z pierwszych bombardowań Lublina została zniszczona pracownia Ludwika Hartwiga przy hotelu Europa, w której znajdowały się archiwa obu fotografów. Zachowały się tylko szczątki, kilkadziesiąt fotografii, głównie pejzaże. Fotografik już wtedy był znany w Polsce. Swoje prace prezentował na licznych wystawach. W 1937 roku Muzeum Miejskie w Lublinie zorganizowało mu drugą wystawę indywidualną. W latach 1935-1939 uczestniczył w czterech wystawach zbiorowych, także w zorganizowanej przez Jana Bułhaka – Polskiej Wystawie Fotografii Ojczystej. Prac eksponowanych na tej wystawie nie odebrał, powróciły do autora dopiero wiele lat po wojnie. Dziś jako jedne z niewielu stały się podstawą do oceny jego twórczości przedwojennej. Sam autor komentuje ten fakt:

„Mogę mówić o wielkim szczęściu, że odnalazły się oryginały – nie ma ich duplikatów, są jak obrazy bez kopii. Dla mnie mają wartość nie tylko historyczną, ale i sentymentalną. To są zdjęcia robione przez innego Edwarda Hartwiga!”16

Przełom lat trzydziestych i czterdziestych XX wieku był okresem bardzo ważnym w życiu rodzinny Heleny i Edwarda Hartwigów. 28 lipca 1939 roku, urodziła się jego córka Danuta (obecnie Saulewicz), a 1 stycznia 1941 – Ewa (obecnie Hartwig-Fijałkowska). Czas okupacji artysta spędził w Lublinie. W 1944 roku został aresztowany wraz z grupą lubelskiej inteligencji przez NKWD i wywieziony do obozu nr 250 w Jogle w Rosji. Wolność odzyskał dopiero po dwóch latach. „Oto, kiedy szczęśliwie wróciłem do domu, do mojego gniazda, zrozumiałem, co znaczy wolność tworzenia. Było to pojęcie, o którym przedtem bym nie usłyszał, którego ani bym szukał i ani bym znalazł. Po powrocie, mimo że byłem osłabiony, zacząłem pracować z taką pasją i siłą, jakbym chciał koniecznie coś odrobić.17

Jeszcze przed wojną Edward planował przeprowadzkę do Warszawy. Nawet rozpoczął budowę domu przy Alei Niepodległości. Niestety w czasie Powstania Warszawskiego wszystko zostało zburzone. Edward jednak się nie poddał i znalazł zrujnowany lokal w Alejach Jerozolimskich. Cztery lata zajęło wyremontowanie i urządzenie nowego mieszkania wraz z pracownią. W tym czasie czynnie działał w Związku Polskich Artystów Fotografików, którego był współzałożycielem. Wraz z żoną i córkami przeniósł się do Warszawy na stałe w 1951 roku. W kamienicy, w której zamieszkali, na dole znajdowała się jedna z niewielu czynnych wówczas w Warszawie kawiarni – „Kopciuszek”. Stała się ona miejscem spotkań wielu artystów. Hartwig był coraz bardziej znany w ich kręgu. Tutaj zaczęła się jego prawdziwa przygoda z fotografią teatralną. Trwała ona przeszło 30 lat.

Pierwsze przedstawienie, które obfotografowałem, to była bajka „O rybaku i złotej rybce” w inscenizacji Adama Kiliana. Potem poszło lawinowo, premiera za premierą. Robiłem zdjęcia ze spektakli, portrety aktorów, reportaże z za kulis, z prób, z pracowni teatralnych.”18 Obok pejzażu, była to druga pasja artysty.

Po raz pierwszy po wojnie wyjechał za granicę do Paryża w roku 1956. Paryż stał się dla niego nowym światem, gdzie miał okazję przewartościować swoje zapatrywania na fotografię i na to, co dotychczas robił: „Uświadomiłem sobie, że można wiele nowego dokonać. Ta świadomość też coś w życiu znaczy, niekoniecznie trzeba te możliwości zrealizować.19 Po powrocie z Francji zajął się opracowaniem w pełni autorskiego albumu – Fotografika” – najważniejszej pozycji w polskiej bibliografii dotyczącej fotografii. Ukazał się on w 1958 roku, w trzech wersjach językowych: polskiej, niemieckiej i angielskiej. Dzięki niemu Edward Hartwig zyskał sławę poza granicami Polski. Album trafił do stowarzyszeń fotograficznych w różnych krajach. Można było go kupić w każdej większej księgarni Europy Zachodniej. Po raz pierwszy fotografia w Polsce została potraktowana jako odrębna dziedzina sztuki, posługująca się swoim własnym językiem artystycznym. W albumie bardzo ważny jest układ zdjęć połączonych w pary na zasadzie uzupełniania się lub przeciwieństw. Układ ten w całości jest pomysłem autorskim Hartwiga. Zaczęły się wtedy jego podróże artystyczne za granicę. Organizowano mu wystawy w całej Europie. Tak więc rok 1958 był dla artysty przełomowy. Jego popularność za granicą wzrosła. Stał się artystą znanym i rozpoznawalnym. Zarówno album, jak i wystawa zorganizowana w 1959 roku w warszawskiej Zachęcie, ukazały w pełni dotychczasowe poszukiwania autora, sposób kreowania przez niego rzeczywistości, jego subiektywną wizję świata, jego eksperymenty ze światłem, manipulację optyką. Uczestniczył też w ważnych wystawach zbiorowych:

1968 rok – „Fotografia subiektywna”
i
1971 – „Fotografowie poszukujący”.

Zaprezentował na nich wykonane z rozmachem przetworzenia i multiplikacje. Prace te wpisywały się w nurt fotografii eksperymentalnej, były to ostatnie wydarzenia, wiążące Hartwiga z tą grupą fotografików. 20

Druga indywidualna wystawa Edwarda Hartwiga w warszawskiej Zachęcie odbyła się w 1972 roku. Nosiła tytuł „Fotografika” – tak jak wcześniejszy album. W latach 70-tych artysta bardzo intensywnie pracował twórczo. Kolejne wystawy i albumy przynosiły mu sławę oraz uznanie w Polsce i za granicą, ugruntowując jego pozycję w świecie artystów fotografików. Nadal zajmował się fotografią teatralną. W 1978 roku wydał bardzo ważny, osobisty album „Tematy fotograficzne”, w którym zamieścił 122 fotografie z lat 70-tych. Obok pejzaży, portretów i fotografii teatralnych w publikacji znalazły się również grafizacje, podczerwień, multiplikacje obrazów, solaryzacje, fotomontaże oraz rastry. Wstępem do albumu była rozmowa artysty z jego siostrą, znaną poetką, Julią Hartwig. Edward Hartwig wspomina tam czasy młodości. Podkreśla wpływ jego lubelskich doświadczeń na dalszą twórczość i życie rodzinne. W 1990 roku wyjechał do Szwajcarii na miesięczne stypendium.

Tam zaczęła się jego przygoda z fotografią barwną.

Pod koniec XX wieku nastąpił na świecie ogromny postęp technologiczny. W fotografii zaczęto wykorzystywać komputery i związane z tym nieograniczone możliwości technologii cyfrowej, od której artysta jednak stronił. Tak tłumaczył: „Mnie komputer nie interesuje. Ja się jeszcze nie wyżyłem w kolorze.”21 Nie dysponując cyfrowymi technikami obróbki obrazu, tworzył prace łączące elementy grafiki, malarstwa i fotografii. Mało kto potrafił tak wspaniale połączyć funkcję dokumentującą fotografii z czystą grą wyobraźni, utrwalenie rzeczywistości z tworzeniem nowych obrazów.

Nestor polskiej fotografiki niemal do końca życia uczestniczył w ważnych wydarzeniach artystycznych. Zmarł w Warszawie 28 października 2003 roku. Pogrzeb odbył się 6 listopada na Starych Powązkach.

 

il. 1. Rodzina Hartwigów w Lublinie

 

 

il. 2. Zdjęcie zbiorowe uczniów Gimnazjum im. Staszica w Lublinie

 

il. 3. Ludwik Hartwig „Edward Hartwig z żoną Heleną”, lata 30.

 

 

il. 4. Helena Hartwig „Edward Hartwig”

 

il. 5. Helena Hartwig w obiektywie męża

 

____________

PRZYPISY

5 Zętar Joanna, Ludwik Hartwig, http://teatrnn.pl/leksykon/artykuly/ludwik-hartwig-18831975/ (dostęp:
23.09.2017)
6 Bohdziewicz Anna Beata, Psy czy koty? Fotografia czy fotografika? Kolor czy…?, Edward Hartwig odpowiada na
pytania, (kwiecień, maj 1996), „Format” 24/25, nr 3/4
, 1997.
7 Makiewicz-Brzezińska Iza, Przypadek według Edwarda Hartwiga, „Foto”, nr 2, 1997.
8 Plater-Zyberk Małgorzata, Edward Hartwig (1909–2003). Fotografie ze zbiorów rodziny Artysty i Muzeum
Narodowego w Warszawie, Warszawa 2004, s. 9.
9 Bohdziewicz Anna Beata, Psy czy koty? Fotografia czy fotografika? Kolor czy…?, Edward Hartwig odpowiada na pytania, (kwiecień, maj 1996), „Format” 24/25, nr 3/4, 1997.
10 Bernatowie Ania i Andrzej , Estetyczna wrażliwość – rozmowa z Edwardem Hartwigiem, „Nowe Książki”, nr 12, 1999.
11 Bohdziewicz Anna Beata, Psy czy koty? Fotografia czy fotografika? Kolor czy…?, Edward Hartwig odpowiada na pytania, (kwiecień, maj 1996), „Format” 24/25, nr 3/4, 1997.
12 Janowska Patrycja, Z albumu i pamięci – wspominki Edwarda Hartwiga, „Na Przykład”, nr 1-2, 1999, s. 65- 66.
13 Bohdziewicz Anna Beata, Psy czy koty? Fotografia czy fotografika? Kolor czy…?, Edward Hartwig odpowiada na pytania, (kwiecień, maj 1996), „Format” 24/25, nr 3/4, 1997.
14Plater-Zyberk Małgorzata, Edward Hartwig (1909–2003). Fotografie ze zbiorów rodziny Artysty i Muzeum Narodowego w Warszawie, Warszawa 2004, s. 13.
15 Bernatowie Ania i Andrzej , Estetyczna wrażliwość – rozmowa z Edwardem Hartwigiem, „Nowe Książki”, nr 12, 1999.
16 Gołębiewska Rita, Mój Świat. Rozmowa z Edwardem Hartwigiem , „Zwierciadło” nr 5, 1989.
17Urszula Czartoryska, „Przygoda plastyczna fotografii”, Warszawa 1965, s. 81.
18Olek Jerzy, Być osobno, „Projekt”, nr 1, 1988.
19 Świątek Anna, Foto rozmowa z Edwardem Hartwigiem, nr 5, 1988.
20 Janowska Patrycja, Z albumu i pamięci – wspominki Edwarda Hartwiga, „Na Przykład”, nr 1-2, 1999, s.13-16.
21 Bohdziewicz Anna Beata, Psy czy koty? Fotografia czy fotografika? Kolor czy…?, Edward Hartwig odpowiada na pytania, (kwiecień, maj 1996), „Format” 24/25, nr 3/4, 1997.