23 lip

Rynkowe konstrukcje

14 lutego 2006 r.  w domu aukcyjnym Sotheby’s w Nowym Jorku, fotografia The Pond-Moonlight została sprzedana za kwotę 2 928 000, zdecydowanie bijąc światowy cenowy rekord sprzedaży aukcyjnej, fotografii.

Foto: Edward Steichen /American, b. Luxembourg 1879-1973/; The Pond – Moonrise 1904; Gum bichromate over platinum print

Co sprawia, że fotografia staje się obiektem pożądania. Po pierwsze, ponieważ jest rzadkością. Istnieją tylko trzy znane odbitki, dwie są w posiadaniu Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku, trzecia jest własnością MoMa.

Była to sprzedaż  podwójnych odbitek za pośrednictwem Met, dająca prywatnemu kolekcjonerowi okazję do nabycia Moon Light, który /jak dwie inne odbitki/ mierzy 40.6×50.8 cm i lokuje się pomiędzy najwspanialszymi fotografiami, jakie kiedykolwiek zrobiono. Jak to uczynił ze zdjęciem Flatiron, Steichen użył skomplikowanej techniki: gumy arabskiej na platynie, metody, która wymaga pracy pędzlem, czyniąc każdą odbitkę różną w tonacji, i dlatego istotnie unikalną – następny plus tej rzadkiej stawki. Fotografia przedstawiona tutaj jest jedyną, którą Met zachowało, przy czym jej nieznacznie różny tytuł potwierdza fakt, że każda odbitka była nieco inna.

Fotografia przedstawia leśny staw ze światłem przenikającym przez drzewa i odbijającym się w wodzie. Zdjęcie prawdopodobnie robione o zmierzchu, efekt światła księżycowego jest wykreowany przez ekstremalne wywołanie, by uczynić to zdjęcie mroczniejszym, niż w istocie jest.

Prawdopodobnie, jak Flatiron, jest to jedno z wybitnych zdjęć w charakterze piktorialnym. Biorąc pod uwagę to, co się działo w malarstwie w 1904 r. – nawet w malarstwie amerykańskim –zdjęcie to jest w charakterze zupełnie konserwatywne, a Steichen wymyślił siebie na nowo po I wojnie światowej, i funkcjonował jako wręcz modernistyczny fotograf. Ale jeden z problemów fotografii w oczach wielu kolekcjonerów jest taki, że fotografia nie może konkurować z malarstwem w sensie prezentowania jej,  jako dzieła oprawionego w ramy. Ta fotografia zaś, którą można by złośliwie określić pseudoobrazem z pewnością z malarstwem konkuruje. I chociaż piktorializm nie może być w zgodzie z upodobaniami każdego kolekcjonera, zarówno czyste bogactwo wczesnego arcydzieła Steichena i jego miejsce w historii fotografii, plus unikalna wartość, uczyniły tę rekordową cenę oczywistością.

RYNKOWE KONSTRUKCJE
Zacząłem tę książkę od badania długiej walki prowadzonej przez fotografów w celu zdobycia akceptacji dla fotografii, jako dziedziny sztuki pięknej. Pierwszy rozdział kończy się schyłkiem piktorializmu i początkiem wysoce modernistycznej fotografii, praktykowanej przez takich artystów jak Edward Steichena, Alfred Stieglitz i Edward Weston. Niemal w tym samym momencie, kiedy pisane są te słowa, przychodzi zaskakująca informacja, że ktoś właśnie zapłacił około 1 mln dolarów za fotografię stworzoną przez Steihena. The Pond-Moonlight powstała w 1904 r., została sprzedana w nowojorskiej Sotheby’s 14 lutego 2006 r. Oczekiwano, że ta rzadka odbitka /jedna z trzech/ będzie pierwszą klasyczną, która przekroczy na aukcji kwotę 1 mln dolarów. Współczesne dzieło sztuki używające fotografii stworzonej przez Richarda Prince’a bez tytułu /Cowboy/ /1989/ ostatecznie pokonało tę  bariera na aukcji z 2005 r., podobnie jak zdjęcie autorstwa Man Raya Glass Tears /1936/ na aukcji prywatnej. Powiedzieć, że dzieło Steihena pokonało tę barierę, to nie powiedzieć nic. Poszybowała bowiem osiągając zawrotną sumę 2,4 mln dolarów. Nowy światowy rekord ze zdecydowanym marginesem.

Jakkolwiek to nie byłoby zadziwiające, bo chodzi o medium, którego moc tkwi w reprodukowaniu, powtarzalności, odbitka Steichena została zrobiona na bazie tej samej metody, techniki gumy arabskiej, którą użył do swojego zdjęcia Flatiron. Jest to proces, który wymaga pracy ręcznej, pędzla, więc trzy odbitki The Pond będą zawierać wystarczające różnice w interpretowaniu, by pozwolić nam na rozpatrywanie każdej z nich, jako unikatu.

I o to chodzi w starych fotografiach, sprzedawanych za takie sumy, jak 100 000 dolarów i więcej. Są rzadkością. Aczkolwiek fotograf może zrobić niezliczone odbitki z negatywu, to faktycznie bardzo niewielu tak czyni. Proces wywoływania może być mozolnym zajęciem. Większość fotografów tworzy może 2 lub 3 odbitki obiektu podczas sesji, a wtedy, chyba że istnieje przyczyna ponownego wywołania, przechodzi do następnego negatywu. Fotograf może powrócić do niego na przestrzeni upływających lat /choćby w związku z wystawą/, robiąc nieco więcej odbitek, ale niewiele fotografii jest wywoływanych więcej niż 25 razy.

Rynek ma dwie strategie dla kreowania unikatowych wartości. Po pierwsze, „stare” odbitki, to znaczy, odbitki tworzone w ciągu 5 lat istnienia negatywu są uważane za wiarygodne przez uznanych zamożnych kolekcjonerów i muzea. Późniejsze odbitki, jak są nazywane, lokują się o wiele niżej na skali wartości, nawet jeśli fotograf być może nauczył się robić je lepiej. Po drugie, na współczesnym rynku fotograficznych odbitek, wydruki wykonywane są w edycjach ściśle limitowanych do nie więcej niż kilku egzemplarzy. Uwzględniając fakt, że współcześni fotografowie artyści osiągają kwoty 10 000, 20 000 i więcej za odbitkę, liderzy rynku, jak Cindy Sherman, Richard Prince, Andreas Gursky i Thomas Struth zdolni są do zdobycia zysku rzędu 300 000 dolarów, gdy ludzie wydają takie pieniądze chcąc mieć pewnością, że ich cennemu, prestiżowemu zakupowi nie towarzyszy zbyt wiele innych egzemplarzy.

Na różne sposoby fotograficzny rynek sztuki jest niedorzecznym gmachem, zbudowanym na snobizmie i piasku. Zauważmy, że użycie słowa -stary-, dodaje właściwego rodzaju konotacji dla uzasadnienia wyższej ceny. Wszystko musi być uczynione dla zasygnalizowania, że unikatowe odbitki są ofertą dla koneserów. Wszystko musi być też przedstawione w sposób, który zaprzecza twierdzeniu, że Williama Henry Fox Talbot, jakoby kiedykolwiek wynalazł medium, którego ideą przewodnią jest potencjalnie nieograniczoną reprodukowalność. Oznaczenia -stare- są używane do sygnalizowania faktu, że odbitka jest pierwszą i najświeższą rejestracją refleksji fotografa, ale wygodnie ignoruje fakt, że wielu z nich nie robiło swoich własnych odbitek. Kult prawdziwej odbitki w żadnym wypadku nie był uniwersalny wśród fotografów.

Aczkolwiek marksistowski krytyk kultury Walter Benjamin był w błędzie, kiedy kontestował w latach 30. XX w. pogląd, że fotografia – będąca wynikiem mechanicznej reprodukcji – nie ma żadnej talizmatycznej mocy, którą można przypisać pracy artystycznej, wykonanej własnoręcznie, jak choćby malarstwu. Fotografie, jako obiekty mogą emanować niezwykłą aurą, a portret postaci z IXX czy początku XX w. jest niepokojąco fascynujący dla nas – po pierwsze, jako obiekt, który przetrwał osobę, którą przedstawia, po drugie, jako demonstracja mocy fotografii, jako surogatu rzeczywistości. Jeżeli w dodatku, fotograf w swej wypowiedzi jest wybitnie oryginalny, posiadasz dzieło sztuki, za które wielu kolekcjonerów będzie gotowych płacić duże pieniądze.

Foto: Richard Prince /American, b. 1949/; Untitled /Cowboy/ 1989; Chromogenic colour /Type C/ print

Przed sprzedażą w Sotheby’s Steichena, miejsce to było świadkiem wylicytowania kilku innych fotografii za sumy przekraczające próg 1 mln dol, poprzedni rekord za fotografię sprzedaną na aukcji miał miejsce w listopadzie 2005 r i dotyczył innego rodzaju zdjęcia. Untilded /COWBOY/ Richarda Prince’a został sprzedany w Christie East w Nowym Jorku za kwotę 248.000 i demonstruje całkiem krnąbrną stronę podejścia do rynku sztuki fotografii.

To była kontrowersyjna sprzedaż. Problemem dla niektórych jest fakt, że Prince jest jednym z czołowych konceptualnych fotografów w USA, znanym z przywłaszczania zdjęć. Kiedy młody początkujący artysta Prince pracował dla Time-Life, wycinał artykuły dla piszących dziennikarzy. Pozostawiony sam sobie z reklamami, zafascynował się na tyle obrazami, że zaczął ponownie fotografować te symbole społecznego pożądania. Prince wykonał zwłaszcza serię bazującą na Malboro Cowboy i reklamach stworzonych przez firmę tytoniową, w której występowała ta ikona. Ponownie obfotografował bilbordy i ogłoszenia, lub część z nich, zmieniając je poprzez kadrowanie  czy rozmycie, a potem powiększył je do malarskich proporcji.

Praca Prince’a jest traktowana jako filar postmodernistycznej sztuki, a jego ponowne fotografowanie i i prezentowanie reklamy Malboro, jest klasyką postmodernistycznych praktyk w jego dekonstrukcjach cenionych przez Amerykanów ikon, koncentrującą się na zagadnieniach związanych z surową indywidualną wolnością, męskością, homoerotyzmem i oczywiście kopiowaniem oraz estetyczną oryginalnością. Fotografia Prince’a jest kopią zdjęcia opiera się na iluzji i micie, oraz rozważa kwestie związane zarówno z kreacją zdjęć i ich odbiorem społecznym. Oczywiście dla mniejszości komentatorów twórczości artysty Prince’a najzwyczajniej zawłaszczył efekty czyjegoś ciężkiego wysiłku i zarobił milion, w każdym razie  jego prace w sposób  oczywisty reflektują fenomen American Dream.