Tomasz Bosiacki – WEHIKUŁ CZASU
To pierwsza taka wystawa w Galerii Pomost. Nie odnosi się i nie czerpie z twórczości artysty fotografa. Jest natomiast okazją do refleksji nad historią fotografii, jej funkcją społeczną, kulturową… jest też bezpośrednim odniesieniem do konkretnej biografii, historii rodziny zamkniętej w kadrach. Jest dowodem na to, że określenia: repozytorium pamięci, kapsuła czasu są jak najbardziej uzasadnione, gdy mowa
o podstawowej funkcji fotografii, jako medium dokumentującego.
Tomasz Bosiacki jest fotografem, którego żywiołem jest rzeczywistość, zanurzenie w niej. Jego zdjęcia w znakomity sposób oddają temperaturę, tempo, koloryt, fakturę, esencję tego, co się dzieje TU i TERAZ.
Tym razem sięga po zasoby, które składają się na historię rodziny. Fotografie oryginalne, źródłowe, których format, styl, treść przenoszą nas w czasy, których nie pamiętamy, a które zapisała klisza fotograficzna. Kolekcja podzielona jest na wątki tematyczne zawarte w pięciu ramach.
Bohaterami tej kolekcji jest rodzina i czas… Wyjątkową postacią i osią tej ekspozycji jest Matka, jej biografia i pamięć o niej… a wystawę zrodziła niezwykła relacja, która łączyła z nią Syna.
Wystawie towarzyszy portret autorstwa Tomasza Bosiackiego. Jest obrazem tego, jak fotografia ewoluowała w formie, wymykając się skonwencjonalizowanemu, dominującemu przez dekady sposobowi obrazowania człowieka w jego otoczeniu. Jest też odzwierciedleniem osobistego stylu artysty w jego bezkompromisowości, ale również specyficznym obrazem relacji matki, wyrozumiałej i tolerancyjnej, do syna, czułego, lecz nie rezygnującego z prawa do pozostania w szczerości z tym jak i co widzi…
Maryla Wosik
Jedyne narzędzie do cofnięcia się w czasie, to aparat fotograficzny…
W erze powszechnie dostępnych urządzeń do utrwalania obrazu zapominamy o początkach tej techniki. Fotografii. Dziś rejestrujemy zapalniczką, długopisem, zegarkiem czy telefonem.
Dawniej tylko aparatem. Cywilizacja oszalała. Internet to miliardy obrazków dziennie.
O wszystkim i o niczym. Śniadanie, kotek, deszcz, kałuża, tęcza, księżyc, stłuczka na drodze, butelki w trawie czy psia kupa.
Dawniej wizyta u fotografa to święto. Umówiony termin. Wizyta u fryzjera. Zakup nowego odzienia. Portrety rodzinne czy spotkania okolicznościowe stawały się dokumentem historii.
Gdy sprzęt fotograficzny zyskał miano ogólnie dostępnego, cywilizacja człowiecza rozpoczęła archiwizowanie.
Archiwizacja i domowe archiwa.
Któż z nas nie dorastał w otoczeniu domowych, rodzinnych albumów. Pieczołowicie poutykane w kartki odbitki, często w skórzanych okładkach. Ciężkie. Zapis chwil minionych naszych pradziadków, dziadków, rodziców. Zimowe wieczory wypełnione opowieściami i wspomnieniami.
Zamiast EXIF był ołówek.
Dziś takie skarby często lądują w piecu, na śmietniku. To zbrodnia !
Są jednak tacy, co chcą uchronić przed wymazaniem z historii takie archiwa, odbudować, a nawet przekazać do zbiorów państwowych.
Nie pozwólmy zapomnieć, jak ubierali się członkowie naszych rodzin dekady temu.
Jak spędzali wolny czas. Kultywujmy takie tradycje.
Dzisiejszy księżyc, czy zachód słońca widzimy z okna. To nie historia. Miliony lat taki sam.
Ludzie jednak się zmieniają, co ukazać ma wystawa w Galerii Pomost.
Tomasz Bosiacki
Tomasz Bociacki
10 wystaw indywidualnych i zbiorowych;
wiele wyróżnień;
publikacje w dwóch książkach, miesięcznikach i kwartalnikach.
prace:
wernisaż:
foto: Maryla Wosik