18 mar

PODŚWIATY – Robert Pranagal

Robert Pranagal

Zafascynowany wykorzystaniem światła jako tworzywa i fotografiami, które wykraczają poza zwyczajną rejestrację realistycznej oczywistości.

Miłośnik eksperymentu fotograficznego oraz technik szlachetnych i alternatywnych. Autor jedenastu wystaw indywidualnych oraz uczestnik kilkudziesięciu wystaw zbiorowych w kraju i za granicą.

Zdobywca medali, wyróżnień i nagród na międzynarodowych salonach fotografii. Członek Związku Polskich Artystów Fotografików i Fotoklubu Rzeczypospolitej Polskiej. Uhonorowany tytułem Wybitnego Artysty Międzynarodowej Federacji Sztuki Fotograficznej (E. FIAP), a także Medalem Za Zasługi dla Fotografii Polskiej w 100. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości (1918–2018) oraz Medalem 700-Lecia Miasta Lublin.

 

PODŚWIATY – Robert Pranagal

Robert Prangal jest fotografem-artystą poszukującym, konsekwentnym, świadomym swych poczynań.

Kolekcja PODŚWIATY jest kolejnym, ale nie ostatnim etapem jego drogi.

Metoda, którą zastosował jest znana, została przez artystę zreflektowana i opisana.

Wszystko wydaje się więc być wytłumaczone i uzasadnione do momentu, gdy stajemy przed fotografiami. Świat, który powołuje na nich do życia jest irrealny i nie poddaje się definicji. Jest przestrzenią nieoswojoną, metafizyczną, obszarem, w którym od zawsze rodzą się pytania. Próbują na nie odpowiedzieć filozofia, religia, poezja, a wszystko to w sferze hipotezy.

PODŚWIATY zostały stworzone przez poetę obrazu … i tak, jak niejednoznaczne są środki wyrazu poetyckiego zastosowane w tym przypadku, to już wyraźnie wybrzmiewają one /metafora, alegoria, symbol/ w kolejnej wystawie – PRZEPOWIEDNIE.

Tymczasem PODŚWIATY zostawiają nas ze swą tajemnicą … w zachwycie…

                                                                                                                                       Maryla Wosik

 

Materiał video nagrany po pierwszym wernisażu PODŚWIATÓW w Galerii TRZY PRZESTRZENIE :

 

 

Czym jest rzeczywistość?

Jak tłumaczył Morfeusz, to tylko sygnały elektryczne interpretowane przez nasz mózg – sygnały wzbudzane kwantami energii docierającymi z otoczenia do naszych zmysłów.

Skoro wzrok ma dostęp tylko do niewielkiego wycinka spektrum fal elektromagnetycznych, to pole energii odbierane innym instrumentem będzie reprezentować świat odmienny od rekonstruowanego przez nasz mózg. A jednak to świat, który musi przecież istnieć, skoro jego ślad został zarejestrowany przez aparat fotograficzny.

To, co widzimy, gdy patrzymy w gwiaździste niebo nie jest obrazem Wszechświata w danej chwili. Jedne gwiazdy są odległe o kilka, a inne o tysiące lat świetlnych. Widzimy zaledwie ich stan sprzed tego czasu, czyli w jednej chwili widzimy różne momenty czasu, który zgodnie ze wzorami Einsteina zatrzymał się dla fotonów podróżujących do nas z prędkością światła.

Gdy zrobimy zdjęcie, na którym widać i Księżyc i Słońce, obraz Księżyca będzie obrazem sprzed ponad sekundy, a Słońca sprzed 8 minut. Ta sama zasada działa również na mniejsze odległości. Zatem to, co zatrzymujemy na zdjęciu nie jest jedną chwilą, ale obrazem pewnego „pola czasowego” widzianego z danego punktu przestrzeni w momencie zrobienia zdjęcia. Fotografujący może ponadto zdecydować się na manipulację czasem i przestrzenią w trakcie ekspozycji.

Nie ulega wątpliwości, że każdy z nas – obserwatorów – widzi świat inaczej. I nie chodzi tylko o zwyczajne różnice fizycznych punktów widzenia, ale głównie o to, w jaki sposób nasze umysły przetworzyły dostępne informacje. Można więc zastanawiać się, czy aby na pewno mamy jeden wszechświat postrzegany na różne sposoby, czy może każdy z nas żyje w jednym z wielu współistniejących światów kwantowych? Być może przechodzimy pomiędzy różnymi światami – na przykład we śnie lub w innych, odmiennych stanach świadomości?

                                                                                Robert Pranagal

 

 

 prace:

     

          

wernisaż      

/foto Monika Gądor/

 

/foto  Magdalena Chojnacka/

                                                                                         

/foto Piotr Jaruga/